Moje Kulinarne Rozterki

niedziela, 10 lutego 2013

Jak to baba robiła internetowe zakupy...



 Zdecydowanie wolę sobotnie poranki, zresztą popołudnia i wieczory też. Niedziela zwiastuje nadejście nowego tygodnia, tygodnia pracy, pośpiechu, braku czasu na wspólne śniadania czy obiady. Dlatego pewnie tak bardzo staram się, żeby posiłki weekendowe były wyjątkowe i starannie przygotowane.
Jestem Wam winna jednak przepisy z wczorajszego jadłospisu i zapewne zrobiłabym to wczoraj, gdyby nie fakt iż zakupy, które zwykle ograniczają się do góra 3 godzin, zajęły wczoraj 7 godzin. Mieliśmy z mężem pojechać na zakupy, ale pomimo wymiany pompy paliwa w Wacławie czy innej dziwnej części, nasze autko postanowiło dalej strajkować. W związku z tym pomyślałam sobie, kurczę mamy XXI wiek, zrobię zakupy przez internet. Sprawdziłam jakie sklepy dostarczają zamówienie w naszej okolicy, zarejestrowałam się i rozpoczęłam zakupy. Nawet spodobała mi się taka forma, tym bardziej, że strasznie nie chciało mi się wychodzić na to zimno. Po dwóch godzinach skrupulatnego oglądania, dodawania i usuwania produktów- skończyłam, pękając z dumy kliknęłam zrealizuj zamówienie i ...... brak terminów dostawy aż do poniedziałku !!! Niedobrze, brak mleka w lodówce to naprawdę tragedia w naszym domu. Ale spokojnie, to dopiero pierwszy internetowy sklep, mamy na rynku przecież taki wybór, więc szukajmy dalej. Brak terminów dostawy, koszt dostawy 22 złote, litości, itd., itd. W związku z powyższym o godzinie 17 grzecznie pomaszerowaliśmy na autobus:)

A o to wczorajszy jadłospis:

Śniadanie:
Od kilku dni obiecywałam mężowi jajecznicę, więc nie miałam wyboru:)
Jajecznica z 5 jajek, z pomidorami, szalotką, pieczarkami i kiełbaską z piersi kurczaka. Śniadanie tworzone przed zakupami, więc niestety brak elementu dekoracyjnego :)




Obiad:

Zostało mi trochę gulaszu z wczoraj, a żeby nic się nie zmarnowało, podałam go z placuszkami z kaszy jęczmiennej w asyście oscypka zakupionego wczoraj na stoisku z żywnością regionalną (to taka moja nagroda za te koszmarne zakupy:).
Placuszki bardzo fajnie sprawdzają się zarówno na obiad, jak i na kolację. Można je zabrać ze sobą do pracy i zjeść na zimno albo podać z gulaszem na niedzielny obiad. Podaję przepis na placuszki, a przy okazji na wczorajszy gulasz:)

Placuszki:
kasza jęczmienna mazurska dwa woreczki 2 sztuki
cebula 1 sztuka
pieczarki duże 4 sztuki
mąka pszenna pełnoziarnista 2 łyżki
jajko 1 sztuka
czosnek 2 ząbki
sól, pieprz ziołowy do smaku 1 szczypta
oliwa czosnkowo-ziołowa 1 łyżka
Gulasz warzywny z indykiem:
udziec z indyka 1 sztuka
seler naciowy łodygi 3 sztuki
marchewka mała 2 sztuki
cebula mala 1 sztuka
papryka 1 sztuka
ziele angielskie 4 sztuki
pieprz czarny ziarnisty 5 sztuk
sól morska (do smaku) i pieprz mielony 2 szczypty
cząber 1 łyżeczka
tymianek 1 łyżeczka
papryka słodka w proszku 1 łyżeczka
oliwa z oliwek 1 łyżeczka
przecier pomidorowy 3 łyżki
Dodatki:
oscypek 3 plastry
dymka zielona część 1 pęczek
Ugotowaną kaszę mieszamy razem z zeszkloną cebulką i podsmażonymi pieczarkami, jajkiem, mąką oraz przyprawami. Proporcje jak zwykle na oko, ja zawsze stosuję próbę pierwszego placka, jeśli się nie rozpadnie, jest dobrze:) Na rozgrzaną patelnię wlewamy odrobinę oliwy i smażymy średniej wielkości placuszki. W czasie smażenie w razie potrzeby dolewamy oliwy. Usmażone placki wykładamy na talerz wyłożony ręcznikiem papierowym. Udziec z indyka oraz warzywa (seler, marchew papryka, cebula) kroimy w kostkę. Na rozgrzaną patelnię, najlepiej użyć patelni nadającej się również do duszenia, wlewamy łyżeczkę oliwy i dodajemy pokrojony udziec. Doprawiamy solą, pieprzem mielonym, dorzucamy liść laurowy, ziele angielskie oraz pieprz ziarnisty. Wszystko smażymy na średnim ogniu ok. 5-7 minut. Następnie dodajemy pokrojone warzywa. Smażymy kolejne 7 minut, często mieszając. Całość podlewamy 150 ml wody, doprawiamy cząbrem, tymiankiem i papryką. Przykrywamy pokrywką i zostawiamy na wolnym ogniu na ok. 20 min. Na koniec dodajemy przecier pomidorowy i dusimy jeszcze parę minut. Całość dekorujemy plastrami oscypka i posiekaną dymką.




Kolacja:
Jak zwykle ugotowałam za dużo kaszy, więc resztę wykorzystałam jako farsz do pieczonych papryk.
Paprykę najpierw odrobinę obgotowałam, żeby troszkę zmiękła. Farszem z kaszy wypełniłam papryki mniej więcej do połowy, do każdej dodałam po dwa plasterki mozzarelli. Zawinęłam w folią aluminiową i do piekarnika na 180 stopni na ok. 20 minut. Na koniec odwinęłam folę tak, żeby był widoczny wierzch i wbiłam jajeczko. Temperaturę zmniejszyłam do 150 stopni i piekłam jeszcze ok 6 minut.




Kochani zbierajcie siły przed kolejnym poniedziałkiem:) A tymczasem smacznej niedzieli :)

5 komentarzy:

  1. To jednak internetowe zakupy to nie taki ekstra wynalazek! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mają swoje plusy, kiedy jesteśmy chorzy albo późno kończymy pracę, minusy są jednak takie, że trzeba je zaplanować wcześnie i zamówienie złożyć z odpowiednim wyprzedzeniem, tracimy również szansę osobistego wyboru produktu, musimy się całkowicie zdać na ludzi, którzy realizują nasze zamówienie:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Asking questions are genuinely good thing if you are
    not understanding anything completely, but this article presents nice understanding even.

    Visit my homepage Family Guy The Quest for Stuff cheat tool

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo interesujące. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń