Z zamiarem założenia tego bloga nosiłam się już jakiś czas temu, ale jak to we współczesnym świecie, zawsze brakowało czasu, siły i chyba wiary, że kogoś mogłaby zainteresować moja miłość do gotowania. Motywacją do powstania tego bloga były sugestie moich przyjaciół i rodziny, którzy twierdzą, że to co dla nich przygotowuję jest naprawdę smaczne. I tak o to, w dniu dzisiejszym, zebrałam się w sobie i piszę mój pierwszy post. Długo się zastanawiałam jaką formę nadać temu blogowi i doszłam do wniosku, że na pewno nie może być poukładany i jednoznacznie określony, byłby wtedy całkowicie sprzeczny i z moją osobowością i ze sposobem w jaki gotuję. Uwielbiam chaos w kuchni, ale tylko ten, który ja sama stwarzam. Jak łatwo się domyślić kuchnia to moje ukochane pomieszczenie w całym mieszkaniu. Ale to nie tylko miejsce, w którym się gotuje, dla mnie to przede wszystkim miejsce, w którym mogę się zrelaksować, w którym wszystkie troski na chwilę rozpływają się. To pewnego rodzaju azyl, w którym spokojnie mogę pomyśleć i postarać się poszukać rozwiązania codziennych problemów, a gotowanie świetnie mi w tym pomaga. Ponadto to właśnie w kuchni odbywają się najlepsze imprezy, rozmowy z przyjaciółmi do białego rana, czy wylewanie smutków z siostrą przy winie lub kolorowym drinku. To moja przestrzeń, do której nikt nie ma wstępu. Chociaż ostatnio czasami wpuszczam do kuchni męża, pewnie nawet nie zdaje sobie sprawy jakie to wyróżnienie i akt dobrej woli z mojej strony. W każdym razie, kiedy gotuję nie lubię jak ktoś kręci się pod nogami i zagląda mi przez ramię. Zresztą każdy kto mnie zna wie jak się zachowuję w kuchni, trochę jak szalona, może dlatego, że jedynie wtedy czuję się jakbym była wreszcie na właściwym miejscu. Wracając do samego bloga, chciałabym, żeby każdy kto trafi na tę stronę, mógł znaleźć coś dla siebie, taki jest zamysł na dzień dzisiejszy, a co będzie jutro zobaczymy:) Na życzenie mojej przyjaciółki i wszystkich, którzy dbają o linię, postaram się zamieszczać kaloryczność poszczególnych dań, chociaż osobiście nie cierpię liczenia kalorii, ale to już historia na inny post. Słowem wprowadzenia zapraszam wszystkich, aby towarzyszyli mi w przygodzie, jaką jest dla mnie świat gotowania...
Juz nie moge sie doczekac.
OdpowiedzUsuńpodpisano: przyjacoilka dbajaca o linie