Kochani,
wczoraj pisałam o autentyczności przepisów i o tym, że czasem coś nie wychodzi....dlatego muszę się przyznać, iż w starciu z sernikiem, jak na razie 1:0 dla niego:). Jednakże nie jest to, jak sądzę, w pełni moja wina. Mój piekarnik chwilowo jest w stanie uśpienia i czeka na ponowny powrót do pełnego użytkowania, dlatego tymczasowo używam takiego a'la piekarnika reklamowanego często w telezakupach. Przyznaję, że do pieczenia ziemniaków, kurczaka czy nawet zapiekanek sprawdzał się dotychczas nawet nie najgorzej. Natomiast do pieczenia ciasta absolutnie się nie nadaje, góra błyskawicznie się przypala, ze względu na grzałkę w pokrywie, a środek... - całkowicie surowy. Nie ukrywam, że jestem zła, bo mogłam przewidzieć, że tak właśnie się to skończy. Podsumowując, kruche ciasto na spód sernika wyszło idealnie, pomimo małych problemów na początku z jego połączeniem w jedną, spójną całość, masa serowa smakowo była naprawdę smaczna, do części masy dodałam kakao, a obie części rozdzieliłam połówkami brzoskwiń. Na sam wierzch starłam na tarce o grubych oczkach resztę kruchego ciasta. Myślę, że gdybym piekła je w normalnym piekarniku na 90 % wyszłoby takie jak powinno.
Składniki na kruche ciasto:
- 2 szklanki mąki krupczatki,
- 1/3 szklanki cukru pudru,
- 200g masła,
- 3 ugotowane żółtka,
- szczypta soli,
- 2 łyżki śmietany 18%.
Mąkę przesiewamy, w przypadku krupczatki chyba nie jest to konieczne, ale przesiewanie mąki tak weszło mi w nawyk, że robię to już odruchowo.
Następnie dodajemy kostkę zimnego masła, które siekamy razem z mąką nożem, chodzi o to, żeby nie ogrzewać masła, a wiadomo, że ciepło ludzkiego ciała tryska niejednokrotnie gorącymi iskrami:)
Kiedy masło będzie już posiekane na małe kawałki, dodajemy starte na tarce żółtka jajek oraz przesiany cukier puder. Całość zagniatamy szybkimi ruchami, dodając w razie potrzeby śmietanę. W przepisie, z którego korzystałam nie było nic o śmietanie, jednak moje ciasto nie chciało się zlepić, więc dodałam śmietany, która wszystko ładnie połączyła. Wyrobione ciasto owijamy folią spożywczą i wkładamy do lodówki na ok. godzinę.
Po godzinie rozwałkowuję ciasto, którym następnie wyklejam tortownicę, w założeniu miał to być spód mojego sernika, piekę ją w 180 stopniach, przez ok. 20 minut.
To był jedyny element, który wyszedł i był bardzo smaczny:)
Sernik na pewno zrobię ponownie, kiedy piekarnik będzie już sprawny, więc wtedy podzielę się przepisem, póki go nie wypróbuję i nie dojdę do wniosku, że jest dobry i sprawdzony, nie chcę wprowadzać Was w ewentualny błąd:)
Moją dzisiejszą porażkę uratowały udane i przepyszne pierogi ruskie, które również robiłam po raz pierwszy. W ogóle były to moje pierwsze pierogi. Prawdziwy pierogowy debiut. Sama nie wiem czemu wcześniej ich nie robiłam, chyba dlatego, że wydawało mi się, że trzeba włożyć dużo pracy i wysiłku w ich przygotowanie. Poza tym zawsze miałam opory przed potrawami mącznymi. Jak się okazało całkowicie niepotrzebnie. Uważam, że jak na pierwszy raz wyszły całkiem nieźle:)
Zdecydowałam się na zrobienie ruskich pierogów, bo w mojej rodzinie wszyscy je najbardziej lubią. Pogrzebałam w starych, babcinych przepisach i innych arcy-dawnych źródłach i wyszedł mi kawał dobrej historii na talerzu:)
Składniki na ciasto:
- 500g mąki pszennej,
- jajko,
- szklanka gorącej wody,
- 30g masła,
- szczypta soli.
Składniki na farsz:
- 700g ugotowanych ziemniaków, można mniej, ale w mojej rodziny wszyscy lubią ziemniaki:),
- 300g twardego białego sera,
- duża cebula przesmażona na maśle,
- sól, pieprz do smaku.
Mąkę przesiewamy na stolnicę, w środku robimy zagłębienie. Do garnuszka wlewamy szklankę gorącej wody, dodajemy masło, szczyptę soli i przykrywamy na dwie minuty. Kiedy masło rozpuści się w wodzie, wlewamy we wcześniej zrobione w mące zagłębienie, mieszamy przy pomocy noża, dodajemy rozmącone jajko. Całość zagniatamy i dokładnie wyrabiamy na gładkie ciasto. Wyrobione ciasto owijamy folią spożywczą i wkładamy do lodówki na 15 minut. Następnie ponownie wyrabiamy, zawijamy w folię i wkładamy do lodówki na kolejne 15 minut. Ciasto rozwałkowujemy niezbyt cienko, ale też nie za grubo, na wyczucie:) Jeśli ciasto będzie zbyt cienkie, przy gotowaniu rozpadnie się, jeśli zbyt grube, może być miejscami twarde.
Szklanką wycinamy kółeczka, w które pakujemy smakowity ruski farsz:
Ugotowane ziemniaki, ja użyłam tych z wczorajszego obiadu, przeciskamy przez praskę do ziemniaków. Dodajemy ser biały, który również przeciskamy przez praskę, nie trzeba wtedy męczyć się z ugniataniem sera widelcem. Cebulkę przesmażamy na maśle na złoty kolor i dodajemy do reszty składników. Całość doprawiamy solą i sporą dawką świeżo zmielonego czarnego pieprzu.
Gotowy farsz układamy łyżeczką na kółeczkach z ciasta. Zlepiamy najpierw środek pierożka, czyli na złączeniu ciasta, a następnie zlepiamy brzegi, tworząc tzw. falbankę, nad której wyglądem na pewno będę jeszcze pracować. Ważne jest to, żeby wszystkie brzegi były dokładnie sklejone, tak aby woda nie dostała się do farszu. Ciasto się wtedy rozpada, a farsz albo wypływa całkowicie albo niesmacznie się rozwadnia.
Sierota zakichana, zapomniałam zrobić zdjęcie farszu, mam nadzieję, że wybaczycie mi to małe przeoczenie:)
A o to moje pierwsze w życiu pierogi w całej swojej okazałości:)
A już jutro przepis na mojego ulubionego kurczaczka z jabłkami, tymiankiem, rozmarynem i cytryną:)
Smacznych Snów Kochani:)
Uwielbiam pierogi ruskie! Ale są takie czasochłonne, a ja taka leniwa... ;) Może kiedyś :)
OdpowiedzUsuńRazem z Tobą czekam na sprawny piekarnik i sernikową powtórkę :)
Gin wbrew pozorom nie są bardziej pracochłonne niż upieczenie ciasta. Zresztą do niedawna też tak myślałam i dlatego nawet nie przymierzałam się do próby ich przygotowania. W tej chwili nie przeraża mnie już lepienie pierogów i w najbliższym czasie na pewno będą następne:)
OdpowiedzUsuńMiałam okazję spróbowania pierożków. Były pyszne! Moje dziecko mnie zadziwia, staje się kulinarnym guru, zostawiając mnie daleko w tyle:) Tak trzymaj!
OdpowiedzUsuń